Ważne sprawy – przegląd tygodnia
Cotygodniowa dawka informacji związkowych z kraju
Rada OPZZ województwa mazowieckiego po raz kolejny zaapelowała do premiera, Mateusza Morawieckiego o natychmiastową interwencję w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Sytuacja w spółce błyskawicznie pogarsza się, prawo pracy jest nieustannie łamane, a działające w firmie związki zawodowe są zastraszane i marginalizowane. PLL LOT to brutalny przykład łamania kodeksu pracy na masową skalę. W sytuacji, gdy praca jest wykonywana w miejscu i czasie wskazanym przez pracodawcę oraz pracownik jest podporządkowany kierownictwu pracodawcy, to powinniśmy mieć do czynienia ze stosunkiem pracy. Omijanie etatów w takiej sytuacji jest łamaniem prawa. Tymczasem w PLL LOT już około 40% pracowników personelu jest zatrudnionych w ramach umów niestandardowych. Ponadto pracownicy są obciążani coraz większą liczbą obowiązków, co zwiększa poziom stresu i zmniejsza wydajność pracy. W konsekwencji pogarszają się warunki pracy, a firma oszczędza kosztem komfortu i bezpieczeństwa lotów. Ostatnie tygodnie w PLL LOT to nie tylko brak stabilności zatrudnienia i lekceważenie praw pracowniczych, ale też pogarszająca się jakość usług dla pasażerów. Nieudolna polityka kierownictwa doprowadziła do radykalnego wzrostu liczby spóźnionych i odwołanych lotów. Zarząd PLL LOT niszczy wizerunek narodowego przewoźnika, łamie prawo pracy, pogarsza warunki lotu dla pasażerów. W tej sytuacji premier powinien podjąć pilne działania na rzecz zwolnienia prezesa, Rafała Milczarskiego, przywrócenia do pracy Moniki Żelazik, przestrzegania prawa pracy w firmie oraz zwiększenia wydatków na procedury bezpieczeństwa.
OPZZ podtrzymuje swoje krytyczne stanowisko wobec propozycji rządowych odnośnie wskaźników wynagrodzeń na przyszły rok. Rada ministrów proponuje podwyżkę płacy minimalnej o 120 zł, czyli zaledwie 3,3 zł więcej niż wynika z ustawy. Jednocześnie przyjęto średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej o 0,0%, co oznacza, że płace w budżetówce po raz dziesiąty z rzędu nie będą waloryzowane. Co prawda rząd założył wzrost funduszu płac w budżetówce o 2,3%, ale oznacza to, że podwyżki będą zależały od decyzji kierownika danej jednostki. Tysiące pracowników mogą nie otrzymać nic. OPZZ niezmiennie domaga się ustanowienia płacy minimalnej co najmniej na poziomie 50% średniego wynagrodzenia, czyli 2383 zł brutto. Uważamy też, że wzrost płac w budżetówce powinien wynieść co najmniej 12,1%, aby zrekompensować brak podwyżek pensji w ciągu ostatnich lat. Jeżeli rząd nie wyjdzie naprzeciw naszym oczekiwaniom, będziemy przekonywać związki zawodowe zrzeszone na Mazowszu do podjęcia działań protestacyjnych. Liczymy też na mobilizację pracowników w całym kraju! Wciąż czekamy na dobrą zmianę na rynku pracy!
Związek Nauczycielstwa Polskiego alarmuje, że za kilka lat będzie brakowało pracowników oświaty. Niepewna sytuacja, zwolnienia, ciągłe reformy, chaos organizacyjny, a przede wszystkim pensje w oświacie powodują, że wśród młodych ludzi nie ma chętnych do pracy w szkole. Już dziś ze względu na niskie zarobki w wielu miastach pojawił się problem z zatrudnieniem nauczycieli. Braki dotyczą głównie przedszkoli i edukacji wczesnoszkolnej, a przecież w Polsce wciąż jest za mało żłobków i przeszkoli. ZNP przedstawiło szczegółowe dane o zwolnieniach z dwóch województw. Z wyliczeń lubelskiego oddziału ZNP wynika, że w regionie wypowiedzenia dostało 187 nauczycieli, 265 przejdzie na emeryturę, 517 nauczycielom nie przedłużono umów, a 1254 zaproponowano ograniczenie etatów. Tylko w samym Lublinie wypowiedzenia dostało 25 nauczycieli, umów nie przedłużono 216 osobom, 196 ograniczono liczbę godzin. Równie kiepsko sytuacja wygląda w regionie łódzkim. 1 września 2018 r. pracę straci 850 nauczycieli: 296 zostanie zwolnionych, 554 nie zostanie przedłużona praca na czas nieokreślony. Etat zostanie ograniczony 794 nauczycielom, w tym ograniczenie poniżej ½ etatu dotyczy 145 osób. Na świadczenie kompensacyjne przejdzie 107 nauczycieli, a 270 przejdzie na emeryturę. Z raportu „Education at Glance 2017” wynika, że zarobki polskich nauczycieli należą do najniższych w Europie. W 2017 roku waloryzacja wyniosła 1,3%. Od kwietnia tego roku zarobki wzrosły o 5,35%, jednak w skali roku podwyżka wyniesie 3,75%, a biorąc pod uwagę inflację (w ustawie budżetowej szacowanej na 2,3%), realnie podwyżka wyniesie 1,45%. Ze względu na utrzymujące się niskie płace nauczycieli, ZNP postuluje dymisję minister Anny Zalewskiej. Oprócz pauperyzacji pracowników oświaty, ZNP krytykuje Zalewską również za chaotycznie przygotowaną reformę, likwidację części dodatków i uprawnień socjalnych czy przyzwolenie na pracę nauczycieli w formie wolontariatu. Rada mazowiecka OPZZ w pełni popiera wniosek ZNP!
Rozpoczęły się protesty policjantów, którzy zamiast mandatów będą wystawiać pouczenia. Szacuje się, że każdy dzień takiej akcji to ubytek w budżecie państwa o 2 mln zł. Nie wiadomo, ilu policjantów weźmie udział w proteście, ale na ankiety policyjnego związku zawodowego odpowiedziało 30 tys. funkcjonariuszy, z których 90% opowiedziało się za protestem. Wykroczenia będą wykrywane, a kierowcy kontrolowani, ale otrzymają pouczenia. Kierowcy narażający zdrowie i życie innych czy przekraczający w terenie zabudowanym prędkość o ponad 50 km/h, będą karani jak zwykle. Główne postulaty strajkujących to wyższe wynagrodzenia, pełnopłatne zwolnienia lekarskie i lepiej płatne nadgodziny w pracy. Policjanci mają też pretensje do rządu za dzielenie służb mundurowych i ich nierówne traktowanie. Do protestu wkrótce mogą też dołączyć strażacy, których uposażenia z roku na rok tracą wartość nabywczą, i przedstawiciele innych służb mundurowych.
Rośnie liczba Polaków mających więcej niż jedno stałe zajęcie. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w I kwartale tego roku 933 tys. Polaków pracowało w więcej niż jednym miejscu, czyli o 52 tys. więcej niż w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku i o 32 tys. więcej niż przed rokiem. W poprzednich latach liczba osób, które miały wielu pracodawców, była w I kw. mniejsza niż w kwartale poprzednim, gdyż zimą znikała część prac sezonowych, głównie w rolnictwie. W tym roku ten ubytek został zrekompensowany nowymi etatami stworzonymi m.in. w handlu, przemyśle i budownictwie. Tak duża liczba pracujących na dwóch etatach wiąże się z wysokim odsetkiem pracowników o niskich dochodach. Aż 13% zatrudnionych na umowę o pracę otrzymuje płacę minimalną, która nie pozwala pracownikom na godne życie. Dorabianiu sprzyja też rozpowszechnienie się u nas elastycznych, niestandardowych form zatrudnienia. W kilku miejscach pracuje też część nauczycieli, którzy po ubiegłorocznej reformie musieli podjąć pracę w wielu szkołach, aby uzbierał się im pełny etat.
Polacy znajdują się w czołówce społeczeństw, które najwięcej czasu spędzają w pracy. Według danych zebranych przez Centrum Badania Opinii Społecznej oraz Państwową Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości średnio spędzamy w pracy ponad 44 godziny tygodniowo. Według CBOS w maju 2018 roku Polacy przepracowali średnio aż 44,4 godziny tygodniowo. 35% spędza w pracy więcej czasu niż ustawowe 40 godzin, 12% mniej, natomiast pracę w wymiarze 40 godzin tygodniowo deklarowało 47% respondentów utrzymujących się z pracy zarobkowej. Państwowa Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości podała, że średnio w pracy spędzamy 43,8 godziny. W przypadku osób wykonujących umowę o pracę ponad 50% zadeklarowało, że spędza w pracy od 31 do 40 godzin tygodniowo, ale około 20% pracuje dłużej i za biurkiem spędza od 41 do 50 godzin. PARP sprawdziła, czy praca uniemożliwia Polakom poświęcenie bliskim tyle czasu, ile by chcieli. Okazało się, że blisko 40% badanych praca zakłóca kontakt z bliskimi.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapowiedziało, że po wakacjach będzie nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Nowelizacja ma być złożona do Sejmu jako projekt poselski. Jeśli zostanie przyjęta, miałaby wejść w życie od początku przyszłego roku. Ma ona uwzględniać propozycje związkowców z Solidarności, którzy przeforsowali obecnie obowiązujące rozwiązania. Doprecyzowany ma zostać między innymi przepis wyłączający spod zakazu placówki pocztowe. Mają być też zmienione przepisy dotyczące małych sklepów. Obecnie mogą one działać pod warunkiem, że za ladą stoi właściciel. Ministerstwo zapowiedziało, że właścicielowi będą mogli pomagać członkowie rodziny, o ile będą to robić nieodpłatnie i nie pracując w sklepie w tygodniu. Ustawa o handlu w niedzielę od początku była niespójna i niekonsekwentna. Zawiera ona mnóstwo wyjątków i w praktyce promuje małe sklepy, które płacą najmniej i najgorzej traktują pracowników. Zmiany idące w kierunku darmowej pracy rodziny właściciela również są niezrozumiałe i trudne do zaakceptowania. Najpierw słyszeliśmy, że chodziło o zakaz handlu, a teraz ustawodawca dopuszcza pracę za… darmo. Zdaniem mazowieckich struktur OPZZ znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie 2,5 razy wyższych wynagrodzeń za pracę w niedzielę niż za pracę w dni powszednie. We wszystkich branżach.
Rząd obiecywał najwyższą waloryzację świadczeń emerytalnych od 5 lat. Zapomniał jednak powiedzieć emerytom, że podwyżka zostanie prawie w całości zjedzona przez wysoką inflację. W marcu emerytury wzrosły o blisko 3%. Minimalne świadczenie wzrosło o 24 zł netto, a przeciętnie emerytom przybyło niecałe 50 złotych. Zgodnie z danymi GUS średnio emeryt wydawał w 2017 roku 1296 zł miesięcznie, z czego jedną czwartą na żywność. Tymczasem w ciągu ostatniego roku żywność wzrosła o blisko 4%, a leki nierefundowane aż o 6%. Wzrosły również czynsze i opłaty za energię oraz wodę. W praktyce waloryzacja emerytur w najlepszym razie pozwoli utrzymać skromny standard życia seniorów. Aż 70% emerytów otrzymuje emeryturę mniejszą niż 1,9 tys. zł netto, a jedna trzecia otrzymuje świadczenia w wysokości do 1,3 tys. zł netto. Przy tak niskich dochodach nawet niewielka podwyżka cen żywności czy czynszu istotnie wpływa na domowy budżet. Według obecnych szacunków i zapowiedzi 2019 rok nie przyniesie dla seniorów znaczącej poprawy sytuacji. Prognozowany wskaźnik waloryzacji ma wynieść w marcu 2019 roku około 3,2%. Rząd nie traktuje waloryzacji jako sposobu podnoszenia emerytur, tylko jako utrzymywanie ich realnej wartości, tak by sytuacja emerytów się nie pogarszała. W praktyce oznacza to utrzymujący się niski standard życia starszych ludzi.
Rząd wraz z pracodawcami forsuje ustawę o Pracowniczych Planach Kapitałowych. Z początkiem 2019 roku do PPK mieliby przystąpić najwięksi pracodawcy, zatrudniający więcej niż 250 pracowników. W połowie 2020 roku mają do programów przystąpić także małe firmy oraz te z sektora finansów publicznych. Łączna minimalna odprowadzana składka (pracodawcy i pracownika) miałaby wynieść 3,5%, a maksymalna 8%. Instytucjami obsługującymi PPK będą towarzystwa funduszy inwestycyjnych, jest też wstępna zgoda, by zarządzały nimi także powszechne towarzystwa emerytalne. Pomysły ministerstwa to kolejny krok ku komercjalizacji systemu emerytalnego i uzależnienia wysokości emerytur od kaprysów giełdy. Krytyczną opinię na temat programu wydał między innymi Narodowy Bank Polski. Zdaniem NBP, jeżeli ustawa wejdzie w życie, to pracownicy będą mieć zbyt mały wpływ na to, jak będą inwestowane ich oszczędności, bodźce dla zarządzających będą nieodpowiednie, a uczestnicy systemu nie będą zabezpieczeni przed niskimi stopami zwrotu. Warto pamiętać, że już teraz istnieje trzeci filar systemu emerytalnego, ale jest on bardzo niestabilny i zależny od wahnięć rynku. W samym 2008 roku osoby, mające środki w trzecim filarze systemu emerytalnego, straciły około 40% środków.